Strona główna > Komentarze walutowe > Czas na odreagowanie

Czas na odreagowanie

(aktualizacja )

Autor: Krzysztof Adamczak

Rynek próbuje złapać oddech po ostatnich wydarzeniach. Gdzieś w oddali pojawia się nadzieja, że wszystko, co najgorsze zostało już zdyskontowane. Wzrosty na skandynawskich koronach czy dolarach z antypod, potwierdzają „szukanie ryzyka”. Na odreagowaniu nie korzysta natomiast złoty, który wciąż pozostaje skrajnie słaby.

Parytet już był, czas na parytet

    Jeszcze niedawno cały rynek żył zbliżającym się parytetem na głównej parze walutowej. Przez kilka miesięcy trwały debaty, czy tym razem uda się dolarowi uzyskać przewagę wobec wspólnej waluty. Jak wiemy, cel został zrealizowany wręcz z nawiązką. W tej sytuacji nie ma jednak czasu na oddech. Teraz inwestorzy zaczynają przyjmowanie zakładów na kolejny parytet, tym razem wobec funta. Coś, co jeszcze niedawno było absolutnie nie do pomyślenia, teraz jest na wyciągnięcie ręki. Wczoraj udało się zejść do poziomu lekko powyżej 1,03$, przy którym nastąpiła skonsolidowana obrona, przez co kurs wrócił 3 centy wyżej. Wiele wskazuje jednak, że to nie zamyka tematu. Funt, co prawda dziś trzyma się całkiem nieźle, jednak poziom odreagowania względem reszty rynku jest raczej rozczarowujący. W pewnym sensie, winnym tej sytuacji jest Bank Anglii, rozwiewający nadzieje na nadzwyczajne posiedzenie, na które liczyli analitycy. Andrew Bailey doszedł zapewne do wniosku, że skoro normalne posiedzenie ma się odbyć już w przyszłym tygodniu, to nie ma sensu wykonywać nerwowych ruchów. To bierne podejście jednak nie zniechęca analityków, którzy powoli nakręcają spiralę oczekiwań co do wysokości podwyżki stóp. Już teraz mówi się o ruchu wynoszącym nawet 125 p.b. Niespełnienie nadmuchanych oczekiwań może znowu stać się pretekstem do przeceny funta i kolejnego marszu w kierunku parytetu.

Leave him, he’s already dead

    Podsumujmy. Wybory parlamentarne we Włoszech i zwycięstwo eurosceptycznej Giorgi Meloni, rosnące rentowności włoskich obligacji, kryzys energetyczny, szalejąca inflacja, rozsypana konwergencja, konflikt na Ukrainie razem ze zbliżającym się „przesunięciem” granic Federacji Rosyjskiej. No delikatnie mówiąc, strefa euro nie ma ostatnio najlepszej passy. Dzisiaj jednak udaje się złapać chwilę oddechu. Powoli przebija się narracja, że wszystko co najgorsze jest już zdyskontowane w cenach. Otuchy dodaje też fakt, że kurs EURUSD doszedł do dolnego ograniczenia obecnego kanału spadkowego. Może to wygenerować impuls do korekty. I choć nikt nawet nie wspomina o zmianie trendu, to jednak jest to jakaś brzytwa, której można się chwycić. Warto odnotować też zachowanie skandynawskich koron, które są swoistym barometrem nastrojów i ich umocnienie często zwiastuje zwiększenie apetytu na ryzyko. Zresztą podobnie zachowują się dziś dolary australijskie i nowozelandzkie, które również pełnią taką funkcję. Tak potężna amerykańska waluta wyraźnie ciąży reszcie świata i tworzy nowe ryzyka, więc możemy spodziewać się, że rynek zacznie intensywniej wykorzystywać wszystkie impulsy antydolarowe.

Złoty w ruinie

    Co w tym wszystkim najsmutniejsze, to fakt, że tego odreagowania absolutnie nie potrafi wykorzystać polski złoty. Do tej pory żyliśmy w pewnej odwrotnej korelacji z amerykańskim dolarem. Jak on zyskiwał, my traciliśmy, jak taniał – złoty drożał. Teraz PLN obrywa w obu tych sytuacjach, po prostu raz mocniej, raz słabiej. Ta niemożność wykorzystania globalnego sentymentu pokazuje, jak fundamentalnie zdewastowany jest złoty. Powodów ku temu jest całkiem sporo, zresztą litania pewnie byłaby dłuższa nawet niż w przypadku euro. Jednak głównym czynnikiem pozostaje dziwne zachowanie banku centralnego, który w momencie, gdy cały świat zacieśnia politykę pieniężną, ten oświadcza, że schodzi z karuzeli. Ostatni ruch o 25 p.b. ze spekulacjami na temat zakończenia cyklu podwyżek nijak się ma do obecnej sytuacji rynkowej. Dla przykładu, Węgrzy dziś podnieśli koszt pieniądza o ponad punkt procentowy. Wynikiem tej bierności jest frank kosztujący powyżej 5 złotych i dolar powoli zerkający również w tym kierunku. Dzisiaj znowu drożeje nawet brytyjski funt, oscylując przy 5,34 zł.


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Euro próbuje odrobić straty
Dawid Górny

Komentarz walutowy

Decydenci z Fed zakładają mniej obniżek stóp w 2025
Krzysztof Pawlak

Komentarz walutowy

Zamiary członków FOMC w centrum uwagi
Krzysztof Pawlak