Dolarowa środa

W trakcie dzisiejszej sesji dolar wyciągnął kolejne działa i nie bierze jeńców. Pod tym naporem pękł też wreszcie polski złoty, który przeżywa jedną z najgorszych sesji w tym roku. Przy dosyć pustym kalendarzu makro nasz wzrok spogląda na Europę, ale też dużo dalej.

Dolar strong

Środowa sesja przebiega pod dyktando dolara. Tym samym pogłębia się trend jego umocnienia na głównej parze, trwający od dwóch tygodni. Kurs EUR/USD zszedł dziś w pobliże 1,082$, czyli minimów widzianych ostatnio w marcu. Taki pokaz siły „zielonego” znajduje swoje przełożenie na słabszą kondycję złotego, który oddał już praktycznie wszystkie zyski z wtorku, a na USD/PLN jest coraz bliżej piątkowych szczytów. Kurs dolara po południu zbliża się do 4,17 zł, co daje zmianę od punktu odniesienia +0,9%. Wygląda na to, że po wczorajszej, jednej z najlepszych sesji dla złotego w tym roku, środa może stać się jedną z najsłabszych. Czy to już ta wyczekiwania korekta w trwającym trzy miesiące umocnieniu rodzimej waluty? Warto jeszcze się wstrzymać z ostatecznymi ocenami na potwierdzenie w kolejnych dniach. Tak znaczące różnice między sesjami mogą wskazywać, że poszukiwanie kierunku wciąż trwa. Kurs euro przed godz. 15 sięga blisko 4,51 zł, kurs franka przekracza 4,62 zł, a kurs funta zbliża się do 5,19 zł.

Japonia zaskakuje

Po mocno obładowanym wtorkowym kalendarzu makro nadeszła zdecydowanie spokojniejsza pod tym względem środa. Co prawda nie powinno się lekceważyć japońskich odczytów (jedna z największych światowych gospodarek), ale w naszym kraju taka informacja nie cieszy się dużym zainteresowaniem. Mimo wszystko warto wspomnieć, że w pierwszym kwartale tamtejsze tempo PKB wyniosło w ujęciu rocznym 1,6%, co zdecydowanie przebiło prognozy (0,7%). Trzeba to uznać za dobry prognostyk dla Kraju Kwitnącej Wiśni, gdy duża część świata wchodzi w spowolnienie bądź nawet recesję. Jeśli uda im się dodatkowo wykazać trwały trend inflacyjny (wiem, jak to brzmi z naszej perspektywy), to przynajmniej globalna gospodarka będzie miała jeden problem z głowy. Powyższe dane nie miały jednak wpływu na pozycję japońskiego jena, który słabnie już od tygodnia. Zupełnie inaczej ma się sytuacja z tamtejszą giełdą, gdzie Nikkei 225 zaliczył kolejną wzrostową sesję (przy mało sprzyjającym sentymencie w Azji) i tym samym przebił psychologiczną barierę 30 tys. pkt.

Euroinflacja

Z europejskiego punktu widzenia kluczowe były dziś finalne dane inflacyjne za kwiecień ze strefy euro. Wskaźnik CPI w ujęciu rocznym został potwierdzony na poziomie 7%, co jest minimalnym wzrostem w stosunku do marcowego wyniku. Symboliczna korekta dotyczyła odczytu w ujęciu miesięcznym, który ostatecznie wyniósł 0,6%. Natomiast inflacja bazowa (wyłączająca ceny żywności, energii, alkoholu i tytoniu) rok do roku nieznacznie spadła do 5,6%. Warto w tym miejscu zaznaczyć, że była to pierwsza zniżka tego wskaźnika od czerwca zeszłego roku. Trudno jednak oczekiwać, aby dzisiejsze dane miały duży wpływ na rynki, ponieważ następne posiedzenie EBC będzie miało miejsce za miesiąc, gdy decydenci będą już mieli w rękach dane za maj. W dalszym ciągu oczekiwane są kolejne podwyżki stóp, o czym dosyć jasno komunikują sami bankierzy, chociaż ich tempo i liczba powoli może nas zbliżać do końca cyklu.