Strona główna > Komentarze walutowe > Z dużej chmury mały deszcz?

Z dużej chmury mały deszcz?

(aktualizacja )

Autor: Adam Fuchs

Kończy się właśnie tydzień określany mianem tygodnia banków centralnych. Zapadły ważne decyzje i w pewnym stopniu określono ścieżki polityki monetarnej na nadchodzące kwartały. Mimo znaczących różnic między głównymi graczami rynek walutowy zareagował co najmniej wstrzemięźliwie.

Ameryka przyspiesza

Z kluczowych decydentów najpierw swoje posiedzenie odbył amerykański Fed. Bez wielkich zaskoczeń (chociaż o pewności ruchu także było trudno mówić) zwiększył on podwójnie tempo taperingu. Dzięki temu programy QE mają się skończyć już najbliższej wiosny. Dodatkowo w tzw. fedokropkach (anonimowe ankiety wśród członków FOMC dot. głosowań w kolejnych kwartałach) pojawiła się szansa na nawet 3 podwyżki stóp w przyszłym roku. Jednak Jerome Powell starał się ostudzić te zapędy, podkreślając, że koniec programu skupu aktywów nie musi automatycznie oznaczać korekty kosztu pieniądza. Dodał także, że chociaż widoczna jest odbudowa rynku pracy, to wciąż martwią go niektóre dane. Mimo wszystko zmiana narracji szefa Fed jest bardziej niż dostrzegalna i tym samym należy uznać, że decyzyjne centrum Rezerwy przesunęło się na jastrzębie pozycje. W teorii takie decyzje i wydźwięk posiedzenia powinien wpłynąć korzystnie na dolara. Jednak nic takiego nie miało miejsca, wręcz przeciwnie, „zielony” zaczął słabnąć. Znowu nie trwało to długo, a kurs EUR/USD mimo pewnych wahań uporczywie wraca w okolice obecnej strefy komfortu, czyli pobliże 1,13 $.

Europa na zaciągniętym ręcznym

W takim razie może to zasługa EBC, które nie chce zostać w tyle nowego cyklu monetarnego? Chociaż niektórzy analitycy mówią o jastrzębiej Christine Lagarde, to moim zdaniem jest to co najwyżej „jastrzębiość” specyficznego gatunku. To znaczy, z daleka bez lornetki wydaje się, że to może być jastrząb, trochę bliżej widać, że to co najwyżej myszołów, żeby ostatecznie stwierdzić, że to tylko mysz. Zgadza się, pandemiczny program QE (PEPP) zostanie zakończony w marcu (z pewnymi furtkami do częściowej kontynuacji), ale za to od drugiego kwartału mają być podwojone zakupy w ramach „normalnego” skupu aktywów. Za to stopy procentowe być może wzrosną dopiero w 2023 roku. Oba brzegi Atlantyku rozjeżdżają się więc coraz bardziej, ale nie chwieje to znacząco forexem. Czy wszystko, co usłyszeliśmy w tym tygodniu było już w takim razie w cenach? Nie można tego wykluczyć, chociaż trzeba też rozważyć, że dopiero w przyszłym tygodniu zacznie się weryfikacja portfeli dużych graczy, którzy jeszcze mogą zachwiać rynkiem.

Brytyjczycy nacisnęli gaz

Największą niespodzianką było posiedzenie Banku Anglii, na którym postanowiono podnieść główną stopę procentową o 15 p.b. do poziomu 0,25%. Niby wydaje się to niewiele w porównaniu np. z Polską, ale przed pandemią stopa znajdowała się na 0,75%. Chociaż część ekspertów przewidywała, że taka decyzja może zapaść już teraz, to jednak konsensus oscylował wokół zapowiedzi takiego ruchu na następnym posiedzeniu. Dlatego wynik głosowania w BoE należy uznać za niespodziankę. Funt zareagował na taki ruch klasycznie, czyli doszło do jego umocnienia. Tylko znowu było ono tak naprawdę chwilowe, ponieważ w piątek po południu na parach z głównymi walutami wraca on do poziomów sprzed spotkania decydentów. Czy zatem banki centralne tracą swój wpływ na rynki? To byłoby zbyt daleko idące stwierdzenie, ale trzeba wziąć pod uwagę, że globalny czas ultraluźnej polityki monetarnej wpłynął na zasady gry.

Zasłonę milczenia spuszczam nad Turcją, gdzie bank centralny ponownie obniżył stopy procentowe, czyniąc to przy ponad 20% inflacji. Lirę turecką można powoli nazywać walutą upadłą, a część ekspertów mówi już głośno, że „erdoganomika” doprowadzi to państwo do bankructwa. Polski złoty na koniec tygodnia próbuje odzyskać trochę wigoru, ale w jego przypadku obecnie oznacza to tyle, że na parach z głównymi walutami jest w pobliżu wczorajszego punktu odniesienia. Po godz. 14 kurs euro jest powyżej 4,63 zł, kurs dolara znajduje się lekko poniżej 4,09 zł, kurs franka oscyluje przy 4,45 zł, a kurs funta spadł poniżej 5,44 zł.


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Umocnienie USD przed świętami
Dawid Górny

Komentarz walutowy

Euro próbuje odrobić straty
Dawid Górny

Komentarz walutowy

Decydenci z Fed zakładają mniej obniżek stóp w 2025
Krzysztof Pawlak