Strona główna > Komentarze walutowe > Działo może duże, tylko czy jest do niego amunicja?

Działo może duże, tylko czy jest do niego amunicja?

(aktualizacja )

Autor: Adam Fuchs

Prezydent-elekt Joe Biden przedstawił założenia swojego pakietu stymulacyjnego, a państwowe wsparcie ma wynieść 1,9 biliona dolarów. Kwota robi wrażenie, zapewne wielu Amerykanów zaciera ręce na dodatkowy czek, jednak istnieje jedno poważne „ale” dla bezproblemowego wprowadzenia zaproponowanych rozwiązań. Chociaż media lubią mówić o „niebieskiej fali”, która pchnęła pełnię władzy w ręce Demokratów, to nie należy zapominać, że do szybkiego przyjęcia ustaw potrzeba głosów 60 senatorów, a tylu ta partia nie posiada.

Co jest w środku?

415 mld ma być przeznaczone bezpośrednią walkę z pandemią i przyspieszenie programu szczepień. Około bilion dolarów ma pójść na bezpośrednie wsparcie dla każdego Amerykanina. Czeki będą wystawione na 1400 USD, do których można dodać już przyjęte w grudniu wsparcie na kwotę 600 USD. 440 mld zostanie skierowane do małych biznesów i społeczności najciężej dotkniętych epidemią. Wsparcie dla bezrobotnych ma wzrosnąć z 300 do 400 dolarów tygodniowo i trwać do września. Dodatkowy aspekt programu (niewpływający na jego wysokość) to podniesienie minimalnej stawki godzinowej w całych Stanach z 7,25 do 15 USD. Plan jest nad wyraz ambitny, ale pojawia się wiele wątpliwości. Gotówka do ręki nie jest może całkowicie pozbawiona sensu w kontekście coraz bardziej niepokojących danych z rynku pracy. Niestety za wątpliwe można uznać, że średnio i długoterminowo będzie to rzeczywista stymulacja gospodarki. Chociaż niejeden makler rzeczywiście wierzy, że obywatele przeznaczą te środki na zakup akcji, co pozwoli na dalsze windowanie ich wyceny. 

Co z tego zostanie, panie Biden?

Jednak największy niepokój w gabinecie prezydenta-elekta powinien budzić układ sił w parlamencie, a sam Biden mówi, że nie ma czasu do stracenia i trzeba jak najszybciej pomóc Amerykanom (zmarło ich już prawie 400 tys. w związku z Covid-19) i gospodarce. W kontrolowanym przez Demokratów Kongresie nie będzie problemu z przyjęciem tej propozycji, ale schody zaczną się w Senacie, gdzie potrzeba 60 głosów (do szybkiego przyjęcia), a takiej większości Partia Demokratyczna nie ma. Bardzo trudno będzie przekonać do tego planu Republikanów i to z kilku powodów. Po pierwsze z reguły są oni niechętni zwiększaniu wydatków budżetowych, a co za tym idzie deficytu (choć jest to niestety chleb powszedni pandemicznego czasu). Po drugie dopiero kilka tygodni temu po miesiącach negocjacji udało się przyjąć popierany przez większość w obu partiach projekt opiewający na 900 mld, więc dlaczego (już zaraz opozycyjna) Partia Republikańska miałaby zaraz zgodzić się na kolejne o wiele wyższe obciążenie budżetu. Wreszcie po trzecie do Senatu został właśnie skierowany wniosek o impeachment prezydenta Donalda Trumpa, który ma być procedowany już po złożeniu przez niego urzędu. Proces będzie tylko podgrzewał temperaturę, a w takich warunkach bardzo trudno o kompromis. Dlatego wielu obserwatorów amerykańskiej polityki twierdzi, że jeżeli w ogóle uda się przegłosować jakiś pakiet w najbliższym czasie, to będzie on przynajmniej o połowę niższy. Szykuje się trudny początek kadencji w kryzysowym czasie.

Rynki mówią: sprawdzam

Choć część analityków (w tym niżej podpisany) po przedstawieniu planu stymulacyjnego spodziewało się poprawy sentymentu, a co za tym idzie wzrostów na indeksach giełdowych, czy też osłabienia dolara, to nic takiego nie miało miejsca. Wyjaśnienie może być całkiem proste: pakiet Bidena to sprzedaż faktów. Wiele z założeń już wcześniej przeciekło do opinii publicznej i w praktyce nie było zaskoczeń. Wspomniane powyżej problemy z przyjęciem ustaw przez parlament oddalają samą perspektywę stymulacji. Dodatkowo sam prezydent-elekt przypomniał, że jakoś trzeba będzie zasypywać dziurę budżetową i propozycja większego opodatkowania korporacji i najbogatszych wciąż jest na stole, a na takie informacje rynki reagują alergicznie.

Co na to dolar?

W trakcie dzisiejszej sesji dolar wciąż się umacnia (ok. godz. 14:30 kurs EUR/USD wynosi 1,212), co może być odzwierciedleniem gorszych nastrojów na rynkach. Europejskie indeksy giełdowe zniżkują o 0,8-1%, ale Stary Kontynent ma też własne problemy w postaci rosnącego zagrożenia lockdownów trwających nawet do wiosny. Do tego w ostatnich dniach doszedł rozpad włoskiego rządu i niepewność stworzenia nowej większości lub rozpisania wyborów w kryzysowym czasie. Wracając do dolara, nie wydaje mi się, żeby jego umocnienie było trwałe. Szef Fed Jerome Powell jasno i wyraźnie zakomunikował wczoraj, że Rezerwa nie rozważa zmiany dopiero co wprowadzonej (jesienią) nowej polityki i nigdzie na horyzoncie nie ma szans na podwyżkę stóp procentowych, czy zasadnicze zmiany w programie QE. Dopiero trwałe (cokolwiek ten horyzont czasowy oznacza) przekroczenie celu inflacyjnego na poziomie 2% może być przyczynkiem do dyskusji. A że inflacja niejedno ma imię (tzn. można brać pod uwagę jej różne wskaźniki), to perspektywa reakcji jest jeszcze bardziej mglista. Oczywiście jest jeden zasadniczy problem tej narracji: rynki muszą w nią rzeczywiście uwierzyć.

Polski złoty w tych warunkach radzi sobie w mieszany sposób m.in. dlatego, że brak mu wewnętrznych stymulantów. W okolicach godziny 14:30 kurs euro jest lekko poniżej kreski (-0,06%) na poziomie 4,538 zł. Kurs dolara idzie w górę i wynosi 3,743 zł (+0,17%). Kurs funta zalicza zniżkę do 5,10 zł (-0,3%), ale GBP słabnie dziś na szerokim rynku. Kurs franka podąża w drugim kierunku i znajduje się przy 4,215 zł (+0,18%).


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także


Komentarz walutowy

Euro próbuje odrobić straty
Dawid Górny

Komentarz walutowy

Decydenci z Fed zakładają mniej obniżek stóp w 2025
Krzysztof Pawlak

Komentarz walutowy

Zamiary członków FOMC w centrum uwagi
Krzysztof Pawlak