„Gorzkie lekarstwo” nie działa na inflację bazową

Marcowy odczyt inflacji, która nie uwzględnia cen żywności i energii jest kolejnym rekordem tego wieku. Ostatni raz tak wysoko byliśmy w 1998 roku. W Wielkiej Brytanii bezrobocie rośnie. Rosną także wynagrodzenia. We wtorek obserwujemy odbicie na głównej parze walutowej świata, co na swoją korzyść wykorzystuje złoty.

Gdzie ten płaskowyż?

Wczoraj poznaliśmy wartość wskaźnika inflacji bazowej za marzec. Jest to indeks, który nie uwzględnia zmian cen żywności oraz energii. Poprzedni odczyt był na poziomie równych 12%. Rynkowy konsensus zakładał wzrost indeksu do 12,2%. Okazało się, że jest jeszcze gorzej. Wczorajsze wskazanie 12,3% było wyższe nawet od prognoz. Ten, kto choć na minutę spojrzał na wykres omawianego wskaźnika, mógł zauważyć, że jest to 21 miesiąc z rzędu, kiedy inflacja bazowa w naszym kraju rośnie. Nie jest to dobra informacja zarówno dla Polaków, jak i naszych decydentów. Oznacza to, że problemy związane ze wzrostem cen mają swoje źródło wewnątrz gospodarki i sami musimy je rozwiązać. Co gorsze, utrzymywanie stóp procentowych „na już wysokim poziomie”, jakim jest 6,75%, nie pomaga w zwalczaniu inflacji bazowej. Jeżeli walka z inflacją konsumencką została nazwana „drogą po płaskowyżu”, to już wiemy, że tego porównania nie można zastosować odnośnie jej bazowego odpowiednika. Kto wie, jaką metaforę usłyszymy podczas kolejnego wystąpienia prezesa Glapińskiego. 

Wzrost wynagrodzeń i bezrobocia na Wyspach

Dziś z samego rana poznaliśmy dane dotyczące brytyjskiej gospodarki. Okazało się, że w odróżnieniu od rynkowych oczekiwań (5,1%), średnie tygodniowe wynagrodzenie wzrosło o 5,9% w ujęciu rocznym. Jest to taki sam poziom, jaki był miesiąc temu. Wzrost pensji może cieszyć, jednak nie pozwolił wszystkim pracodawcom na utrzymanie stałego zatrudnienia. Stopa bezrobocia wzrosła o 0,1% do poziomu 3,8%. Rynek zakładał brak zmian. O wiele wyższa od prognoz (10,2 tys.) okazała się także liczba złożonych wniosków o zasiłek dla bezrobotnych. Było to aż 28,2 tys. podań. Mimo słabych odczytów, funt po publikacji powyższych danych delikatnie umocnił się na szerokim rynku. Jutro kolejna porcja danych z Wielkiej Brytanii, tym razem poznamy odczyty inflacyjne.

Złoty zalicza kolejne zyski

Mimo 1 groszowego osłabienia względem brytyjskiej waluty o godzinie 8:00 (po odczytach wskazanych w poprzednim akapicie), polski orzeł już pół godziny później zaczął się umacniać i z nadwyżką odrobił poniesione straty. Rajd krajowej waluty trwa. O godzinie 13:00 za jednego funta zapłacimy 5,233 PLN. Aprecjacja jest widoczna także do reszty głównych walut. EUR/PLN to już 4,617 PLN. Wykres USD/PLN wskazuje 4,207 PLN, natomiast za szwajcarskiego franka musimy zapłacić 4,693 złotego. Umocnienie złotego jest związane ze wzrostami na głównej parze walutowej świata. EUR/USD od północy zmierza w kierunku północnym. Od poziomu 1,092 USD zdążyliśmy dojść do 1,097 dolara za jedno euro. W tym czasie nie poznaliśmy istotnych odczytów, co oznacza, że inwestorzy postanowili zakupić unijną walutę, która najwidoczniej po wczorajszych spadkach była dla nich tania. Do wzmożonej zmienności na eurodolarze może dojść jutro przed południem, podczas odczytów inflacyjnych ze strefy euro.