Posiedzenie czas zacząć

Dziś rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. Na szerokim rynku uwagę skupia wystąpienie Powella przed amerykańskim Kongresem. Chiny ostrzegają USA, Korea ostrzega USA, Rosja pewnie też, Izrael już nie ostrzega Syrii, tylko bombarduje.

Już nie tylko na kawkę

Po pandemicznej przerwie znów możemy się emocjonować dwudniowym posiedzeniem RPP. Co prawda, w kluczowych kwestiach niewiele to zmienia, Rada już dawno sobie przyznała medale za zwycięstwo w walce z inflacją i ujarzmienie jej na poziomach – może nieznacznie, ale jednak – poniżej 20%. Oczywiście w pewnych wypowiedziach członków gremium decyzyjnego przebija się narracja, że mamy obecnie do czynienia ledwie z pauzą w podnoszeniu stóp procentowych. Jednak rynek, doceniając cały dotychczasowy trud, zdaje sobie sprawę, że następna zmiana będzie w dół, a nie w górę. Rzecz jasna jeszcze nie teraz, ale to nie zmienia w ogóle meritum, że rozmowa o zacieśnianiu polityki pieniężnej w momencie, gdy dynamika cen kwartał temu przez chwilę hamowała, jest już zupełnie passe. Swoją drogą, to jednak trochę niesłychane, że rząd prezentując budżet, ani razu nie zająknął się na temat inflacji. Gdyby wprowadzono dodatkowy 17% podatek, to ludzie wyszliby na ulice. Ale kiedy nazwie się go inflacją i jeszcze doda, że jest to wina Putina, to wszystko wydaje się być w porządku.

Powell pod presją

Pogłębia się inwersja krzywej rentowności na amerykańskim długu. Oznacza to, że zobowiązania krótkoterminowe dają lepiej zarobić od tych długoterminowych. W historii finansów takie wydarzenie zawsze zwiastowało recesję, jednak teraz według znacznej części rynku inwestorów i analityków będzie zupełnie inaczej. Tym razem na pewno czeka nas miękkie lądowanie, więc indeksy giełdowe, które i tak są wysoko, śmiało mogą jeszcze rosnąć. Nie do końca wiadomo, dlaczego akurat tym razem inwersja krzywej miałaby się pomylić, skoro przy tak głębokich poziomach nigdy się jej to nie zdarzyło, ale wiara na rynkach nie gaśnie. Dużo oczywiście zależy od działań Rezerwy Federalnej, a tu możemy dziś liczyć na małe spoilery. Powell podczas tradycyjnego przesłuchania przed Kongresem będzie opowiadał o swojej wizji radzenia sobie z bieżącymi problemami. Tutaj warto zauważyć, że te sprawozdania za każdym kolejnym razem są w coraz bardziej amerykańskim stylu, dlatego dobrze zadane pytanie przez któregoś kongresmena, może mocniej namieszać niż słowa samego Powella. 

Geopolityka znów gorąca

Cały czas dużo się dzieje w świecie polityki. Nie milkną echa ostatniego wzrostu napięcia na linii Pekin – Waszyngton. W nocy mogliśmy wysłuchać kolejnego barwnego ostrzeżenia szefa chińskiego MSZ wystosowanego do Wujka Sama. I choć próżno tam szukać nowych kwestii, to atmosfera pozostaje mocno napięta. Zresztą to samo można powiedzieć o Półwyspie Koreańskim, gdzie wielki przywódca równie wielkiego, choć głodującego Narodu ostrzegł, że jeżeli Amerykanie zestrzelą, którąś z ich wspaniałych rakiet balistycznych, zamiast pozwolić im spaść do morza, to Amerykanów czeka potężny gniew. I pewnie w konsekwencji ich morze zostanie ostrzelane podobnymi rakietami. Do wody za to nie celują Izraelczycy, którzy zbombardowali syryjskie lotnisko w Aleppo, co mocno rozsierdziło Iran, który przez to nie może dostarczać broni, której przecież i tak nie dostarcza. Przynajmniej oficjalnie. Punktów zapalnych na mapie świata jak zwykle nie brakuje. Ich eskalacja może zakończyć ostatni rajd złotego, który choć od pewnego czasu mocno niemrawy, to jednak doprowadził do testowania trendu wzrostowo-pandemicznego na euro.