Rynkowe echa

Brak nowych impulsów powoduje, że inwestorzy rozdrapują te stare. Refleksja nad sytuacją epidemiologiczną nie przynosi zbyt optymistycznych wniosków. Pesymizm góruje również à propos negocjacji brexitowych. Z tego obrazu wyłamuje się trochę polski rynek pracy.

To jeszcze nie koniec

    Rynek zaskakująco mocno zignorował kolejne doniesienia firmy Pfizer, która doprecyzowała wyniki badań nad swoją szczepionką. Okazuje się, że po zwiększeniu skali, jej skuteczność jeszcze wzrosła. Inwestorzy jednak z jednej strony potraktowali te informacje trochę jako odgrzewany kotlet, z drugiej na rynkach finansowych tak precyzyjne dane nie robią większego wrażenia. Istotne jest, że jest ona skuteczna, ale również że… ciągle jej nie ma, a już teraz problemy logistyczne przyćmiewają ewentualne korzyści. Dopóki żadna szczepionka nie zostanie oficjalnie zarejestrowana, to nie będzie w stanie zmienić fundamentów gry rynkowej. A te pozostają cały czas fatalne. Po fali lockdownów w Europie teraz pora na Daleki Wschód oraz Stany. W USA zbliżamy się do Święta Dziękczynienia, które prawdopodobnie będzie pretekstem do wprowadzenia kolejnych ograniczeń. Takich decyzji, jak wczorajsze zamknięcie szkół w Nowym Jorku prawdopodobnie w nadchodzącym tygodniu będzie więcej.

Plan B

    Środek ciężkości tematu epidemii powoli wynosi się z Europy, co powinno wspierać wspólną walutę. Rzecz w tym, że w miejsce lęku przed pandemią pojawia się ten polityczny, dotyczący z jednej strony niepewnego budżetu, a z drugiej umowy brexitowej. Rosną oczekiwania wobec Komisji Europejskiej, by ta w najbliższym czasie zaprezentowała awaryjne rozwiązania na wypadek, gdyby nie udało się porozumieć z Londynem. Teoretycznie negocjacje wciąż trwają i obie strony zapewniają o chęci porozumienia, jednak wyraźnie widać, że scenariusz braku umowy jest coraz mocniej rozważany po obu stronach Kanału La Manche. Ta niepewność jak na razie ciąży mocniej funtowi niż euro, co nie oznacza, że wspólna waluta jest całkowicie odporna na te zawirowania. 

Rosną płace

    Lokalnie inwestorzy najwięcej uwagi poświęcili dziś odczytom z rynku pracy. Te przynajmniej w teorii okazały się pozytywną niespodzianką, jednak przy głębszej refleksji obraz nie pozostaje już taki różowy. Co prawda płace rosną w tempie 4,7% rocznie, czyli szybciej niż oczekiwania analityków, jednak ten wzrost powinniśmy powiązać ze spadkiem zatrudnienia. Nie jest zaskoczeniem, że najbardziej wrażliwe na koniunkturę pozostają najsłabiej opłacane stanowiska, więc część wzrostu średnich wynagrodzeń wynika wprost z odcięcia lewego ogona w rozkładzie płac. To czysta statystyka, nie sukces gospodarczy. 

    Złoty w czwartek reaguje na pogorszenie sentymentu i oddaje praktycznie całe wczorajsze umocnienie. Euro znowu kosztuje powyżej 4,47 zł, a dolar testuje poziom 3,78 zł. Mimo słabego początku sesji nawet funt drożeje wobec naszej waluty, flirtując z okrągłym poziomem 5 zł. Frank dziś testuje linie trendu spadkowego poprowadzoną od ostatniego szczytu i przy ewentualnym sukcesie możemy spodziewać się sporego ruchu w najbliższych dniach na tej parze. Jak na razie kurs CHF/PLN wynosi 4,14 zł.