W morzu odczytów

Środowa sesja przynosi całkiem sporą dawkę impulsów do gry, rzecz w tym, że ich odbiór może być i jest mieszany, wciąż trwa przepychanka byków z niedźwiedziami.

Pora porozmawiać

    W środę warto zwrócić uwagę na rozpoczęcie negocjacji w sprawie umowy handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią. Wstępnie zakładano, że rozmowy zaczną się w marcu, jednak ze względu na pandemię były one kilkakrotnie przekładane. W końcu udało się je rozpocząć i po obu stronach widać wyraźną chęć, by jak najszybciej doprowadzić je do końca. Warto pamiętać, że Unia Europejska jako całość jest największym partnerem handlowym Londynu, jednak przy rozdziale na konkretne państwa ten tytuł przypada właśnie Amerykanom. Nie należy jednak nastawiać się na łatwe i szybkie klepnięcie umowy pomimo zapewne najszczerszych chęci z obu stron. Wielka Brytania już teraz zapowiedziała, że nie zrezygnuje z kluczowych dla siebie punktów, jak choćby ochrony służby zdrowia przed prywatyzacją, czy utrzymanie wysokich standardów konsumenckich. Niepewność widać także na wycenie brytyjskiej waluty. Funt traci na szerokim rynku, choć osłabienie ma raczej niewielki zakres.

Pozornie dobrze

    Komisja Europejska przedstawiła swoje prognozy dotyczące gospodarek na nadchodzące dwa lata. I na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać, że Polska znajduje się w czołówce krajów, które najlepiej radzą sobie z koronakryzysem. Wystarczy jednak chwila głębszej refleksji, by zauważyć, że wcale tak różowo nie jest. Według analityków KE Polska gospodarka skurczy się w tym roku o 4,3% i faktycznie jest to najlepszy przewidywany wynik ze wszystkich krajów Wspólnoty. Nastroje psuje już porównanie zeszłorocznej dynamiki PKB z tą obecną i różnica między nimi plasuje nasz kraj już gdzieś w środku stawki. Jeszcze gorzej prezentują się analizy na 2021 roku, gdzie nasza gospodarka będzie w ogonie Europy, z potencjalnym wzrostem na poziomie 4,1%. Oznacza to, że odrobienie strat wywołanych pandemią uda się osiągnąć dopiero w 2022 roku. Niepokój mogą budzić też predykcje dotyczące wzrostu deficytu budżetowego, w tej statystyce gorzej wypadają tylko kraje najbardziej doświadczone wirusem, czyli Francja, Hiszpania i Włochy. Oznacza to, że Komisja Europejska spodziewa się, że na ratowanie gospodarki będziemy wydawać dużo, jednak z niewielką skutecznością.

Bezrobocie się rozpędza

    Minister Pracy Marlena Maciąg poinformowała dzisiaj, że stopa bezrobocia w kwietniu wyniosła 5,7%. Z całą pewnością historycznie jest to dobry wynik, jednak wyraźnie wskazuje na odwrócenie trendu. Jest to nie tylko najwyższy odczyt w tym roku, ale po raz pierwszy od 8 lat, odczyt jest wyższy niż w analogicznym okresie rok wcześniej. Nikt nie ma także wątpliwości, że prawdziwy wystrzał bezrobotnych ciągle jest przed nami. Większość analiz zakłada, że niebawem wrócimy do dwucyfrowych odczytów. Ostatni raz wskaźnik ten był powyżej 10% w 2016 roku. Od 2014 roku systematycznie spadał, będąc w bardzo silnym trendzie, który właśnie się załamuje. W efekcie złoty dzisiaj radzi sobie raczej słabo, tracąc wobec większości głównych walut. Euro kosztuje 4,54 zł, dolar już prawie 4,20 zł, frank – 4,31 zł.