Strona główna > Poradnik > Czy pozycja dolara jako najpotężniejszej waluty świata jest zagrożona?

Czy pozycja dolara jako najpotężniejszej waluty świata jest zagrożona?

(aktualizacja )

Co jakiś czas w mediach pojawiają się nagłówki o zbliżającej się śmierci dolara. I nie chodzi tu o upadek USA, ale o koniec USD jako głównego, globalnego środka rozliczeniowego. Jak na złość piewcom tej teorii „zielony” ani myśli porzucać swojej roli głównego gracza na rynku walutowym. Czy takie zagrożenie w ogóle jest realne? Czy raczej jeszcze na długo powinniśmy je traktować jako myślenie życzeniowe?

fragment dolara pływający w wodzie

USD top

Na początek warto się zastanowić, skąd bierze się aż tak dominująca pozycja dolara. I mówimy tu nie tylko o rynku walutowym, ale ogólnie o rynkach finansowych. Wystarczy wspomnieć, że według szacunków USD jest stroną ponad 80% transakcji na forexie. Poza tym zdecydowana większość różnego rodzaju aktywów jest rozliczana właśnie w „zielonym”.

Dolar reprezentuje najpotężniejszą gospodarkę świata. Chociaż także w tym przypadku już od lat niektórzy wieszczą zmianę na pozycji lidera, to Stany nie oddają palmy pierwszeństwa. Siła amerykańskiego rynku to jeden z najważniejszych argumentów stojących za niezachwianą pozycją USD na globalnych rynkach.

„Zielonego” można nazywać globalną walutą rezerwową, ponieważ blisko 60% światowych rezerw walutowych jest denominowana w USD (kolejne 20% to EUR). Ta zależność od dolara w roli narzędzia zadłużenia nie tylko zwiększa zapotrzebowanie na tę walutę na rynkach. Stabilizuje także jego wartość na arenie międzynarodowej.

Wreszcie pozycję dolara świetnie oddaje ogromna część rynku finansowego, dla której pozostaje on najważniejszym punktem odniesienia. Ceny najistotniejszych aktywów są podawane w USD. Znajdziemy wiele przykładów korelacji między zachowaniem dolara na forexie a notowaniami ropy, złota czy wreszcie kryptowalut. 

Pretendenci

Równocześnie Amerykanie powinni zdawać sobie sprawę, że nie trzeba długo szukać chętnych do naruszenia pozycji USD (o walutach, które mają największy procentowy udział w transakcjach na forexie pisaliśmy w tekście „Najważniejsze waluty świata”). Strefa euro od zarania ma ambicje na większy kawałek walutowego tortu. Jednak problemy, z jakimi zmaga się zarówno unia walutowa, jak i cała Wspólnota, mocno hamują zapędy EUR. Mimo wszystko między dwiema głównymi walutami świata można mówić o pewnej symbiozie. Dlatego częściej wskazuje się na inną dewizę jako przyszłościową alternatywę dla dolara. Chociaż juan ma wciąż mocno ograniczony wpływ na rynek walutowy, to właśnie chińską walutę stawia się w roli możliwego następcy na pozycji lidera. 

Dlaczego nie juan?

W tym przypadku droga do zmiany wydaje się jeszcze dłuższa i bardziej wyboista i to przynajmniej z kilku powodów. Zaufanie do chińskich instytucji w wielu miejscach świata jest co najmniej ograniczone. A bez niego trudno budować zachętę do budowania kapitału w oparciu o juana. Mowa w tym wypadku zarówno o instytucjach finansowych, jak i o zwykłym „Kowalskim”. Zresztą wystarczy zadać sobie pytanie: czy w jakimkolwiek stopniu czuję potrzebę posiadania chińskiej waluty w swoim portfelu? Nawet jeśli ktoś prowadzi interesy z firmami z Państwa Środka, to podstawowym środkiem rozliczeń między przedsiębiorstwami pozostaje dolar (czasem euro). Dodatkowo chiński smok gospodarczy stracił w ostatnich latach sporo blasku, a wiele analiz wskazuje, że może mu być coraz trudniej generować przyzwoity (jak na jego standardy) poziom wzrostu gospodarczego.

Czy kryptowaluty lub cyfrowe pieniądze zastąpią dolara?

Może w takim wypadku alternatywne aktywa, jak kryptowaluty albo cyfrowe pieniądze, które planują wdrożyć banki centralne? Te pierwsze mają podobny problem do juana (a raczej zdecydowanie większy). W dalszym ciągu towarzyszy im ograniczony kredyt zaufania. U wielu uczestników rynków (i to nawet tych aktywnych) łączy się on z bardzo ograniczoną wiedzą. Chociaż podejście do krypto powoli się zmienia, to droga do pozycji aktywów o ugruntowanej renomie jest jeszcze niezwykle długa. W drugim przypadku, czyli cyfrowych środków, które chcą emitować banki centralne, zasadniczo odchodzi nam kwestia braku zaufania. Przynajmniej w teorii są to instytucje zaufania publicznego. Jednak w tym wypadku największą przeszkodą na tym etapie jest po prostu faza rozwoju tych projektów, która jest co najmniej wstępna. W ostatnich miesiącach zrobiło się wręcz ciszej wokół planów wdrożenia takich aktywów. Można to uznać za oznakę braku determinacji decydentów do realnego zaangażowania się w tego typu projekty.

Zagrożenia wewnętrzne

Z powyższych akapitów wyziera obraz, w którym dolar nie ma się zupełnie czego obawiać. Nie jest to do końca prawda i nie należy uznawać, że zmiana paradygmatu jest zupełnie niemożliwa. Amerykańska gospodarka radzi sobie wciąż świetnie. Jednak nawet mniej zainteresowani światem finansów mogą usłyszeć co jakiś czas o potężnym zadłużeniu USA. Dług publiczny USA wynosi już astronomiczne 34 biliony dolarów, a jego obsługa staje się coraz większym obciążeniem. Chociaż ta liczba robi wrażenie, to warto także zaznaczyć, że już od kilku lat relacja długu do PKB utrzymuje się w pobliżu 120%. W większości rozwiniętych krajów przynajmniej jeszcze do niedawna uznano by taką sytuację za bardzo ryzykowną i nie można zupełnie wykluczyć, że ma ona szansę przerodzić się w duży problem dla rządu federalnego. A skoro już przy nim jesteśmy, to erozja funkcjonowania amerykańskiego państwa postępuje w zastraszającym tempie, czego przyczyną w niemałej mierze jest polaryzacja polityczna. Prowadzi ona do paraliżu legislacyjnego, który ma szansę przerodzić się w trwałą dysfunkcję rozwojową. W obliczu konkurencji ze strony krajów zarządzanych w autokratyczny sposób taki klincz systemu demokratycznego będzie stanowił znaczącą przeszkodę.

Obecnie pozycję dolara należy uznać za niezachwianą nawet w obliczu zagrożeń, z którymi musi się on mierzyć. Świat w tak dużym stopniu jest uzależniony od „zielonego”, że musiałoby dojść do ogromnego przetasowania w globalnej grze walutowej i finansowej, aby utracił on swoją przewagę. Jednak historia nauczyła nas, że nic nie trwa wiecznie. Tempo zmian (co doskonale obrazuje rozwój technologiczny) jest tak ogromne, że już nawet za kilka lat możemy być zmuszeni do weryfikacji tego nastawienia.


Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.

Zobacz także