Na drodze do euro
(aktualizacja )
Unia Europejska to pierwszy i jedyny tego typu rodzaj organizacji międzynarodowej. U jej podstaw leży swoboda przepływu towaru i osób. W celu dążenia do realnie jednolitego rynku polityczni decydenci postanowili pod koniec ubiegłego wieku o powołaniu wspólnej waluty, co również na taką skalę było sytuacją bez precedensu. Cała operacja dotyczyła przecież likwidacji wielu walut narodowych i połączenia w jeden organizm monetarny istotnie różniących się od siebie gospodarek.
Europa wielu narodów, ale jednej waluty
Walutę euro powołano do życia 1 stycznia 1999 roku, na początku jedynie jako walutę księgową na rynkach finansowych, aby w 2002 r. wprowadzić ją już do normalnego obiegu i tym samym zastąpić 12 krajowych środków płatniczych. Była to największa wymiana walut w historii. Przez następne lata do eurozony dołączały kolejne państwa i w tej chwili liczy ona już 19 członków. Najważniejszą instytucją dla tego organizmu jest Europejski Bank Centralny z siedzibą we Frankfurcie nad Menem, a jego zadaniem jest kształtowanie polityki monetarnej. Obecnie stanowisko prezesa EBC piastuje francuzka Christine Lagarde. Euro jest używane przez 340 milionów Europejczyków. Ponadto 60 krajów i terytoriów, reprezentujących 175 milionów ludzi, bezpośrednio lub pośrednio powiązało swoje waluty z euro. Dodatkowo jest drugą walutą na świecie używaną w przypadku pożyczek, kredytów i rezerw banków centralnych.
Strefa euro – klub odpowiedzialnych
Chociaż do przystąpienia do eurozony na mocy Traktatu o funkcjonowaniu UE zobowiązały się prawie wszystkie państwa członkowskie (oprócz Danii, a Wielkiej Brytanii już tu nie wliczamy), to nie jest to wcale łatwe zadanie. Pomijając nawet wolę obywateli, czy decydentów politycznych w danym kraju, to każdy aspirujący do posiadania wspólnej waluty musi spełnić kryteria tzw. konwergencji, czyli wyrównania dystansu rozwojowego do krajów strefy euro. W dużym skrócie chodzi o to, aby gospodarka państwa, które chce dołączyć, była w stanie dotrzymać tempa gospodarkom państw, które już stosują wspólną walutę. W tym kontekście istnieją 4 gospodarcze kryteria:
- stabilność cen, co oznacza, że stopa inflacji może najwyżej o 1,5 punktu procentowego przekraczać inflację 3 najstabilniejszych cenowo państw członkowskich
- długotrwała równowaga finansów publicznych, czyli nakaz utrzymywania deficytu budżetowego poniżej 3% PKB, a długu publicznego poniżej 60%
- stabilny kurs walutowy, oznaczający, że zainteresowane państwo musi co najmniej 2 lata uczestniczyć w mechanizmie walutowym ERM II, który wymaga unikania silnych wahań kursowych krajowej waluty w stosunku do euro
- stabilne długoterminowe stopy procentowe, które mogą najwyżej o 2 punkty procentowe przekraczać stopy 3 najstabilniejszych pod tym względem państw członkowskich.
Mimo że wielu krajom, które już są członkami strefy euro, trudno byłoby w tej chwili spełnić te wymogi, to wciąż są one obowiązujące dla każdego nowego ochotnika i bez ich wypełnienia dołączenie do tego klubu nie jest możliwe.
Euro za rogiem
Bułgaria, która jest członkiem Wspólnoty od 2007 roku, ale równocześnie pozostaje najbiedniejszym krajem UE, wydaje się być tej chwili najbliżej celu. Lew bułgarski jest już od kilku lat powiązany kursowo, a według zapowiedzi tamtejszego rządu może wejść do mechanizmu ERM II już w kwietniu tego roku. Oczywiście do wszelkich zapowiedzi polityków trzeba podchodzić ostrożnie, ponieważ to samo obiecywali już w 2019 r. Jednak w styczniu szefowa MFW Kristalina Georgiewa (Bułgarka) oceniła, że szanse przyłączenia się jej ojczyzny do strefy euro już w 2023 r. są całkiem realne. Miała jej to potwierdzić w rozmowie prezes EBC Christine Lagarde. Kłopotliwe w tym kontekście mają być wciąż dwa tamtejsze banki (stabilność systemu bankowego jest również brana pod uwagę), które jednak pracują nad rozwiązaniem swoich problemów. W założeniach bułgarski budżet miał być w tym roku pozbawiony deficytu. Dodatkowo do 2022 r. rząd planuje zmniejszyć poziom zadłużenia do 17% PKB.
Prymus znad Adriatyku
Chorwacja to najmłodszy członek Unii, a weszła jej w struktury 1 lipca 2013 r. Ambicja tego kraju pozwoliła jednak już latem zeszłego roku na złożenie do EBC formalnego wniosku o przystąpienie do ERM II (chorwacka kuna tak naprawdę od dawna jest powiązana kursowo z euro). Jeszcze rok wcześniej Komisja Europejska uznała, że państwo to spełnia kryteria gospodarcze. Chorwacja dokonała przeglądu finansów publicznych po rekordowej recesji, która zakończyła się w 2014 r. W 2018 roku zamknęła procedurę monitorowania nadmiernego deficytu w UE po wykonaniu zrównoważonych budżetów od 2017 r. i obniżeniu długu publicznego o 10 pkt proc. do prognozowanych 68 proc. PKB w 2020 r. Wyciągając wnioski z wcześniejszych kryzysów, decydenci eurozony wymagają od kandydatów trochę więcej niż tylko kryteria konwergencji. Dlatego Zagrzeb zobowiązał się m.in. do przygotowania przejęcia nadzoru bankowego przez Europejski Bank Centralny, do wprowadzenia reform w zakresie reguł walki z praniem pieniędzy oraz do zwiększenia skuteczności i obniżenia kosztów administracji publicznej. Zdaniem władz, przyjęcie wspólnej waluty będzie również korzystne dla gospodarki, ponieważ większość kluczowych partnerów handlowych Chorwacji posługuje się już europejskim pieniądzem. Dodatkowym atutem dla tamtejszych rządzących jest fakt, że w sondażach większość Chorwatów popiera wstąpienie do strefy euro. Nie powinno to nas specjalnie dziwić, ponieważ tym kraju 80 proc. oszczędności jest nominowanych w EUR.
Ostatni będą pierwszymi?
Kolejnym krajem na naszej liście, który przystąpił do Wspólnoty razem z Bułgarią, była Rumunia. Chociaż konkuruje ze swoim południowym sąsiadem o miano najbiedniejszego państwa w tym klubie, to także ona pragnie przystąpić do strefy euro. Mimo że nie ogłoszono oficjalnego terminu, to tamtejszy rząd i bank centralny ambitnie zakładają, że rumuński lej zostanie zastąpiony przez wspólną walutę w 2024 r. Raport Europejskiego Banku Centralnego z 2016 r. wykazał, że Rumunia, poza uczestnictwem w mechanizmie ERM II, spełnia pozostałe trzy kryteria konwergencji. Jednak rumuńskie władze utrzymują, że dla nich najważniejszym założeniem dla przyjęcia wspólnej waluty powinna być „realna konwergencja”, tzn. zmniejszenie dysproporcji płac między mieszkańcami tego państwa a obywatelami eurozony. Jednocześnie w debacie nad wzmocnieniem strefy euro rząd karpackiego kraju jest sceptyczny wobec inicjatyw wyodrębnienia specjalnego budżetu tylko dla członków tej grupy. Wsparciem dla dążeń polityków także i tutaj są sondaże, w których poparcie dla przyjęcia EUR waha się w okolicach 60-70%. Jednym z głównych problemów związanych pośrednio z gospodarką jest wciąż korupcja. W Indeksie Percepcji Korupcji (przygotowanym przez Transparency International) za zeszły rok Rumunia zajęła dopiero 70. miejsce na świecie (w UE słabiej wypadła tylko Bułgaria – 74. miejsce). Jest też jedynym krajem z naszego artykułu, który nie złożył jeszcze listu intencyjnego o przystąpienie do ERM II. Jednak w tym wyścigu możemy być świadkami kolejnych zwrotów akcji.
Strefa wciąż wabi
Z polskiej perspektywy może być nam trudno zrozumieć, dlaczego wciąż są kolejni chętni do jak najszybszego przyjęcia wspólnej waluty. W naszym kraju sondaże wskazują, że nawet 2/3 rodaków jest temu przeciwnych. Niedawne badanie zlecone przez firmę audytorską Grant Thornton wskazało, że tylko 42% średnich i dużych firm nad Wisłą popiera przyjęcie euro, co jest najgorszym wynikiem w historii tego pomiaru (czyli od 2010 roku). Jednak Polskę trudno porównywać do wyżej wymienionych państw, jest większa terytorialnie, osobowo i gospodarczo, a jej pozycja geopolityczna jest także nieporównywalna. Przyjęcie euro pozwala na pozbycie się różnic kursowych w handlu z większością krajów UE, co może mieć bardzo duże znaczenie dla słabszych partnerów. Przynależność do eurozony jest również wyznacznikiem stabilności danego państwa i jego gospodarki, co w założeniu ma zwiększać szanse przyciągnięcia zagranicznych inwestorów. Oczywiście w tym kontekście negatywnym skutkiem może być wzrost kosztów pracy, ale nadal będą one stosunkowo niskie w porównaniu do zachodniej Europy. Kolejnym argumentem (w głównej mierze dla Chorwacji) jest możliwość zwiększenia ruchu turystycznego, dzięki ułatwieniu dla obywateli strefy euro, którzy nie będą zmuszeni do wymiany środka płatniczego przy każdej podróży. Jednak wielu ekspertów wskazuje, że w dyskusji o wspólnej walucie ważniejsze od argumentów gospodarczych stają się te polityczne. Strefa euro to tak naprawdę serce bądź układ krwionośny integracji europejskiej. W naturalny sposób współpraca między członkami eurozony jest ściślejsza niż z resztą krajów UE, która dodatkowo jest w mniejszości. Dlatego chęć pozostawania w decyzyjnym jądrze Unii może być w tej chwili największą zachętą dla państw wciąż znajdujących się poza strefą. Ostatecznie trzeba pamiętać, że prawie wszystkich obowiązuje w tym względzie unijny traktat. Jednak hamulcem dla dalszej integracji może być niechęć obecnie stowarzyszonych, którzy boją się powtórki kryzysowej Grecji, czy też afer finansowych, do których dochodziło na Łotwie. Niemniej chętnych nie brakuje, ale nie należy zapominać, że ich plany mogą pokrzyżować ekonomiczne skutki obecnej pandemii koronawirusa.
Przedstawione, w dystrybuowanych przez serwis raportach, poglądy, oceny i wnioski są wyrazem osobistych poglądów autorów i nie mają charakteru rekomendacji autora lub serwisu walutomat.pl do nabycia lub zbycia albo powstrzymania się od dokonania transakcji w odniesieniu do jakichkolwiek walut lub papierów wartościowych. Poglądy te jak i inne treści raportów nie stanowią „rekomendacji” lub „doradztwa” w rozumieniu ustawy z dnia 29 lipca 2005 o obrocie instrumentami finansowymi. Wyłączną odpowiedzialność za decyzje inwestycyjne, podjęte lub zaniechane na podstawie komentarza, raportu lub z wykorzystaniem wniosków w nim zawartych, ponosi inwestor. Autorzy serwisu są również właścicielem majątkowych praw autorskich do treści. Zabronione jest kopiowanie, przedrukowywanie, udostępnianie osobom trzecim i rozpowszechnianie treści w całości lub we fragmentach bez zgody autorów serwisu. Zgodę taką można uzyskać pisząc na adres kontakt@walutomat.pl.
Zobacz także
Kupon rabatowy dla nowych Klientów!
Wpisz swój email, a wyślemy Ci 50% kod rabatowy na
prowizję od pierwszej wymiany.
Odbierz maila!
Wysłaliśmy Ci maila z 50% kodem rabatowym na prowizję od pierwszej wymiany!
Kliknij w link w mailu i zarejestruj się aby wykorzystać zniżkę